Mimo że do Japonii jeszcze daleko daleko to już jesteśmy w podróży i już czujemy tzw. "Reise Fiber" . Lot jutro rano więc teraz...
Bagaże do szafki na dworcu a my na rozgrzewkę przebieżka po mieście.
Na dworcu głównym zakupiliśmy bilet na całą dobę-okazał się bardzo przydatny bo nie trzeba już martwić się o połączenia. A do tego jest stosunkowo tani. Jedyny problem to biletomaty które dla nie-warszawiaków mogą sprawiać problem. Dlatego po kilku nieudanych próbach ogarnięcia stref i innych dziwnych przedziałów udaliśmy się do kiosku.
Więc ruszamy do Łazienek nakarmić Wiewiórki i Kaczki.
Kaczki są jednymi z moich ulubionych zwierząt dlatego chyba większość śniadania poszła na dokarmianie tych cudownych stworów.
Ale prócz zwierząt przecież trzeba koniecznie zobaczyć Pałac. Przecież nie pierwszy raz jestem w Warszawie a zawsze wnętrze Pałacu umykało mi sprytnie chowając się to za godzinami otwarcia to za zamkniętą imprezą..
Ale tym razem...żeby tradycji stało się za dość-Pałac po prostu okazał się nieczynny w ten dzień tygodnia.
Nie pozostało nam nic innego jak obejrzeć jeszcze Stare Miasto i kultowy hotel Victoria.
Dzięki gościnności mojej cioci mieliśmy zapewniony w Warszawie nocleg. Ale kto by przespał całą noc wiedząc,że rano lecisz do Tokio!