Geoblog.pl    marycha    Podróże    Winterlager 2006/2007    Sylwester i Nowy rok w Goldegg czyli coÅ› o kulturze i zwyczajach Austriaków
Zwiń mapę
2007
01
sty

Sylwester i Nowy rok w Goldegg czyli coś o kulturze i zwyczajach Austriaków

 
Austria
Austria, Goldeggweng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 845 km
 
Sylwester.
Niby zależy od człowieka czy to jest dzień szczególny czy taki jak każdy inny ale dla Austriaków na pewno jest szczególny (przynajmniej dla tych ~30 z jakimi miałam okazję obcować). Od rana czuło się w powietrzu głupawkę. Może to jakiś zwyczaj o jakim nie wiem że wszyscy sobie robią kawały jak w Prima Aprilis ? Nie dość że wszyscy robili sobie cały dzień żarty z Niemców (nie wiem dlaczego akurat z nich ale wiem że Austriacy nie cierpią jak porównuje się te dwa narody razem, broń Boże jak powiesz im że nie widzisz różnicy między nimi) Już koło wczesnego popołudnia przygotowują się na wieczór-znaczy się nie siebie ale tu coś upichcą, tu cały wieczór gotują grzańca... No i się zaczyna...imprezka jak imprezka. My spędziliśmy ją na powietrzu. O północy najpierw (!) walc Wiedeński który w tym momencie leci na każdej stacji radiowej, dopiero potem fajerwerki. No i leje się szampan. A potem tańce hulanki do białego rana....no chyba że zacznie się bitwa śnieżna :) Potem gry...najróżniejsze...ale nie komputerowe czy telewizyjne zabijające kontakt z drugim człowiekiem tylko takie budujące znajomości. :)

Nowy Rok.
Dzień pod hasłem "powoli". Wszyscy odpoczywają. Ale...no nie wszyscy...jednych chyba jeszcze trzyma nastrój dnia poprzedniego. A było tak... wybrałam się z koleżanką na spacer w kierunku wsi. Cicho jakoś tak...nikogo nie spotkałyśmy...ale jakoś nas to nie zastanawiało...do czasu kiedy droga prowadząca do sąsiedniej wioski byłą cała załadowana tabunem ludzi. Jak dzikie stado. Wszyscy poprzebierani w jakieś stroje (trochę jak nasi kolędnicy) wrzeszczą coś w naszym kierunku i lecą na nas. Jako że nie znamy niemieckiego wpadłyśmy w panikę Obrót na pięcie i w drugą stronę...biegiem! Dalej spotkaliśmy "naszych"...jak im powiedzieliśmy co za nami biegnie to zareagowali tak samo...biegiem w druga stronę...i dobrze bo przynajmniej nie czułam się tak głupio uciekając przed przebranymi ludźmi. No ale cóż..wróciliśmy do domu i zapytaliśmy się mądrych tego świata o co chodzi...no i okazuje się że w tych regionach jest taki zwyczaj ludowy że wsie organizują "bojówki" i jak spotkają tylko kogoś nie ze swojej wsi to może boleć tyłek i być nieprzyjemnie. Swoją drogą ciągle się zastanawiam jak by zareagowali jakbyśmy zaczęły mówić do nich po polsku :|
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marycha
maria chmielewska
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 1 komentarz1 34 zdjęcia34 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.06.2010 - 29.06.2010
 
 
03.02.2010 - 03.02.2010
 
 
23.08.2009 - 29.08.2009