Geoblog.pl    marycha    Podróże    Wakacje w Wurstlandzie    Kolonia i trochę o językach.
Zwiń mapę
2009
28
sie

Kolonia i trochę o językach.

 
Niemcy
Niemcy, Cologne
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 768 km
 
To był przełomowy wypad. Samodzielnie wybraliśmy się na przystanek. Wsiedliśmy do autobusu i dotarliśmy do Koloni :) Przez cały czas się bałam że ktoś będzie do mnie mówił po Niemiecku..że będzie miał do mnie o coś pretensje. Dobrze że dowiedziałam się że nie wolno jeść i pić w komunikacji miejskiej (później w Polsce pijąc wodę w autobusie czułam się jak przestępca). Ale bałam się że okaże się że...stoję na miejscu przeznaczonym tylko dla wózków z dziećmi ...albo że będą mieli inne dziwne zwyczaje których nie będę przestrzegać i za to mnie zgnębią. Na szczęście nikt nic do mnie nie mówił :)
W Koloni udaliśmy się wpierw do...Katedry...a jak inaczej ? Chyba się nie da tam nie wejść. Zaszaleliśmy...kupiliśmy bilety wstępu na wieżę. Uh...naprawdę nogi mogą wysiąść i błędnik też. Zakwasy gwarantowane. Ale co tam...widoki śliczne. Jak się idzie tak te ok500schodów w górę i wychodzi się na taras. Jest się prawie przy samym niebie i tylko czujesz jak wiatr obwiewa Ci twarz to naprawdę świetne uczucie. Po drodze mija się też dzwonnice. Myślę że lepiej nie przebywać w pobliżu kiedy zaczynają bić dzwony. No ale jak się weszło...to trzeba jakoś zejść. Chciałoby się tak pofrunąć jak te gołębie których tam tak dużo...ale nie ma na łatwiznę. Schody....już chyba wolę wchodzić niż schodzić 500 schodów. Kolana bolą niemiłosiernie.
Jakoś po południu dołączyła do nas już po pracy Ania. Teraz zaczęło się zwiedzanie z przewodnikiem. Biegaliśmy w jedną i drugą stronę próbując ogarnąć całą Kolonię. Byliśmy w muzeum czekolady gdzie z fontanny tryskała pyszna czekolada którą można było się poczęstować. :) Minęliśmy pomnik jeden i wysłuchaliśmy legendę która po prostu wyjaśniała dlaczego kolończycy są leniwi ;3 minęliśmy drugi pomnik z którym jest związana historia utrwalająca Miłość Kolończyków do Karnawału.
Pewne miejsce w Kolonii (filharmonia) udowadnia że nie tylko polak potrafi...ale niemiec też :) Filharmonia ma jedną salę pod ziemią. Nad tą salą jest zwykły plac-chodnik. Ale zbudowana jest tak że słychać w sali jak ktoś chodzi po tym placu. No więc jak to jest jak są koncerty? Wokół placu rozstawia się słupki z informacją dlaczego nie można przejść i strażników pilnujących żeby ludzie się stosowani do tych poleceń. I tak przez cały koncert. Pomysłowe ;]
Dotarliśmy do starego kolońskiego browaru. Tam skosztowaliśmy lokalnego piwa ( w szklankach 0.2 l) i... uh...to straszne...spotkała nas pewna historia niemiła. Otóż wychodząc z browaru...kelner chcąc miło się pożegnać powiedział "[do sidania]" ! Znów pomylili nas z Rosjanami. Przecież te języki wcale nie są podobne ! Ja nic nie rozumiem po rosyjsku! Niemcy po prostu nie widzą różnicy...no...chociaż jeżeli już o języku to podsumowując cały wyjazd w zachodnich niemczech tylko jeden sprzedawce zapytał się czy jestem z Polski. Ha i nawet po polsku odpowiedział! :) Za to chyba łącznie z 5 osób no trudno..pomyliło nas. Z kolei w Bawarii przy granicy czeskiej pytali się nas czy jesteśmy czechami. Ale to chyba zrozumiałe. Lub pytali się skąd jesteśmy bo widzieli różnice między polskim a czeskim i byli ciekawi :) Tak więc słowiańskie języki to czarna magia dla Niemców.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
marycha
maria chmielewska
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 24 wpisy24 1 komentarz1 34 zdjęcia34 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.06.2010 - 29.06.2010
 
 
03.02.2010 - 03.02.2010
 
 
23.08.2009 - 29.08.2009